Stukałem wolno
palcami o blat stołu. Tego dnia było wyjątkowo zimno, więc opatuliłem się swoim
płaszczem i schowałem twarz w szalik. Czekałem już na nią dość długo, lecz nie
pojawiała się. Spojrzałem na zegarek, wzruszyłem ramionami i zaplotłem ręce na
krzyż. Chwilę później usłyszałem dźwięk dzwonka, wiszącego nad drzwiami
wejściowymi. Spojrzałem w tamtą stronę i ujrzałem bladą dziewczynę, z którą
byłem umówiony. Wstałem z krzesła i przyjrzałem się jej dokładnie: miała na
sobie biały, luźny sweter, niebieskie rurki i szal w tym samym kolorze. Stąpała
po ziemi stopami uzbrojonymi w ciężkie, skórzane buty, a w ręce dzierżyła małą,
białą torebeczkę. Włosy spięte miała w luźnego koka, więc niektóre pasma włosów
opadały jej niesfornie na twarz. Wyglądała uroczo. Uśmiechnęła się delikatnie i
podeszła do mojego stolika. Dała mi ręką znak, który miał oznaczać, żebym już
usiadł. Blondynka zrobiła to samo. Przez moment siedzieliśmy w zupełnej ciszy.
Słuchać było tylko kaszel przeziębionej kelnerki, wiatr wiejący za oknem i
odgłos czajnika z zaplecza.
- Witaj, Louis -
powiedziała cicho Rose.
- Cieszę się, że znów
cię widzę...
- Tak, nie wątpię -
rzekła. - Ale właściwie o czym chciałeś ze mną porozmawiać? Przez telefon
brzmiałeś na lekko zdenerwowanego. Czy coś się stało?
- Przede wszystkim
chciałbym cię przeprosić. Trochę głupio wyszło ostatnim razem, nie wiem co
wtedy stało się Harry'emu. Nigdy się tak nie zachowywał, a tym bardziej, gdy są
u nas tak długo wyczekiwani goście.
- To moja wina. Nie
potrzebnie wspominałam o Charlie. Ale... - na chwilę głos blondynki
"zawiesił się". - Czy ona na prawdę nie żyje?
- Tego nikt nie może
być pewny. Dlatego właśnie zadzwoniłem do ciebie. Pomyślałem, że może ty wiesz
coś więcej na ten temat.
- Niestety. A skąd wy
się właściwie znacie? Brown nigdy nie wspominała o tobie.
- To długa
historia... - westchnąłem. - Szkoda byłoby marnować czas na te moje opowiastki.
- Poczekaj, chyba coś
mi się przypomniało. Wydaje mi się, że Harry i Charlie mogli się wcześniej
znać. Poznali się bodajże na wieczorku muzycznym, który odbywał się w tym
lokalu.
- Hazza i wieczorki
muzyczne? Nie możliwe - zachichotałem cicho. - Odkąd rozpadł się nasz zespół,
Styles nie śpiewał.
- Ale to wszystko
było jakieś 5 lat temu. Zanim jeszcze założyliście zespół, wtedy jeszcze nawet
nie znaliście się.
- Ale… To nie
możliwe. Harry mówił mi, że nigdy nie był w Londynie, zanim poznał mnie. Coś
chyba ci się pomieszało…
- Możesz mi wierzyć,
albo nie, ale wiedz, że ogromnie się staram przypomnieć sobie jak najwięcej istotnych
szczegółów. Poza tym, sam chciałeś się tu ze mną spotkać, więc…
- W porządku –
przerwałem. - Możesz mówić dalej. No, słucham.
Rozmawialiśmy ze sobą
dosyć długo. Pogadaliśmy o Harrym, Charlie, tej knajpce. Rose wręczyła mi kartkę i z numerem telefonu i poleciła mi, abym
spróbował skontaktować się z mamą „nieżywej” kelnerki. Właściwie, to nie był
zły pomysł. Dostałem namiary do jej rodziny, więc w każdym czasie mogłem
zadzwonić. Postanowiłem, że spróbuję poszperać trochę w sieci, może udam się do
redakcji lokalnej gazetki? Zawsze to szansa, aby nabrać odrobiny rozgłosu dla
całej sprawy. Chociaż nie mogłem zdecydować: czy lepiej skorzystać z mocy
specjalistów, czy sam to załatwić. Nie było to takie proste. Najpierw trzeba
było by zrobić listę wszystkich „za” i „przeciw”. Najważniejsze jednak jest to,
by w najbliższym czasie zbliżyć się do Hazzy. Skoro jest tak jak mówi Baker, to
może mógłbym wyciągnąć coś od osiemnastolatka. Tak. Gdy wróciłem do domu, nie
zauważyłem chłopaka. Wszedłem do kuchni i zauważyłem czerwoną kartkę na stole, która
mówiła:
Louis! Wybacz, że znów nie ma mnie w domu, ale musiałem,
po prostu musiałem, wyjść na zewnątrz i trochę pospacerować. No i przy okazji
chcę cię uprzedzić, że dziś już NIE WYPIJĘ ŻADNEGO ALKOHOLU! Będzie ciężko, ale
w końcu jestem Styles. No i ie chcę cierpieć na kaca jutro rano. I nie chcę
żebyś widział mnie w takim stanie. Trzymaj się, wrócę w nocy, nie czekaj na mnie.
Masz się wyspać, zrozumiano?
Twój najlepszy współlokator
– Harold.
~~~
Wybaczcie, że dodaję ten rozdział tak późno, ale miałam problemy z komputerem. Na dodatek jest strasznie krótki, ale cóż. Musicie mi to wybaczyć. Dziękuję za ponad 3500 wejść i 17 obserwujących! Nawet nie wiecie, jak się jaram! W komentarzach możecie pisać, co chcielibyście zobaczyć na tym blogu, może macie jakieś uwagi na temat sposobu mojego pisania, może macie jakiś pomysł? Chętnie wykorzystam WSZYSTKO, co mi się spodoba. Więc na prawdę, liczę na waszą pomoc.
Zapraszam do czytania kolejnych rozdziałów. Mam nadzieję, że się podobało! Buziole! xx
Majka,
@MajaMichalska