wtorek, 17 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 8

Od wczesnego ranka byłem na nogach. Tej nocy nie chciało mi się zbytnio spać, więc odkąd tylko skończyła się cisza nocna, ruszyłem do kuchni i zacząłem przygotowywać śniadanie. Lubiłem gotować, chociaż czasami udawało mi się spalić czajnik, albo przesłodzić herbatę. Mimo wszystko dalej próbowałem swoich sił w gastronomii, bo trening czyni mistrza. Mniej więcej koło godziny dziesiątej usłyszałem tuptanie, dochodzące z korytarza prowadzącego do sypialni mojego współlokatora. Chwilę później ujrzałem kędzierzawą czuprynę wystającą zza drzwi. Uśmiechnąłem się na widok zaspanego chłopaka i puściłem mu oczko.

- Witaj, Harry - powiedziałem wesoło.
- Cześć... - osiemnastolatek podrapał się po głowie i przetarł zaspane oczy. Podszedł do stołu, oparł się o krzesło i wciągnął nosem zapachy mieszczące się w pomieszczeniu.
- No i jak? Podoba ci się śniadanie? - zapytałem wycierając ręce papierowym ręcznikiem. - Wiesz, chciałem, żeby wszystko było dobre, chociaż może sam to ocenisz? 
- Lou, nie obraź się, ale nie mam siły na jedzenie - odparł Hazza ze skwaszoną miną. Od razu domyśliłem się co może mu dolegać. 
- Kac? - Loczek pokiwał tylko potwierdzająco głową. - Mam tu dla ciebie szklankę mleka, wypij, dobrze ci zrobi - podałem mu szklankę i oczekiwałem na jakąś odpowiedź z jego strony. Po chwili przyglądania się naczyniu z napojem, kędzierzawy chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko.
- Moja mama zawsze powtarza: "Lecz się tym, czym się strułeś". Masz może coś mocniejszego? - zapytał, a ja odpowiedziałem mu głośnym śmiechem.
- Pij to mleko i nie marudź, jeszcze musisz zjeść śniadanie, a potem kapciuszki, telewizorek i odpoczywać. Musisz odzyskać siły, bo wczoraj nieźle zabalowałeś, prawda?
- A wiesz co w tym wszystkim jest najgorsze? Tak się upiłem, że nic nie pamiętam. Kompletnie nie pamiętam co się wczoraj działo...


Na szczęście w porę ugryzłem się w język. Już miałem powiedzieć mu co chciał ze mną zrobić, ale przypomniałem sobie o mojej "tajnej misji" - jeśli oczywiście można to tak nazwać. Postanowiłem, że nie będę o tym wspominać, bo to utrudni mi zadanie. Usiadłem do stołu. Harry wypił duszkiem mleko ze szklanki i przycupnął na krześle obok. Rozejrzał się po blacie, jego wzrok zatrzymał się na talerzu wypełnionym naleśnikami z jabłkami i wzdychnął. W jego oczach zauważyłem błysk. "Ziemia obiecana" - jęknął cicho i spojrzał na mnie pytająco.


- Tak, możesz jeść - powiedziałem rozbawiony. - Tylko uważaj, nie zakrztuś się.
- Ho, ho. Dobrze, tato - stwierdził Hazza, pakując na talerz kilka placków za jednym zamachem. Podniósł naczynie z jedzeniem do góry tak, że jego nos prawie się z nim stykał i zaczął wąchać. - O Boże, zbawienie!


***

Po posiłku nadszedł czas na sprzątanie. Harry'ego wysłałem do łóżka, a sam wziąłem się do roboty. Przy zmywaniu naczyń polewałem sobie ręce płynem do mycia i szybko spłukiwałem wodą, aby powstała piana. Od dziecka tak robiłem. To jedna z najprzyjemniejszych zabaw, w którą można pobawić się pracując. Właściwie, nie powinienem już tego robić, jestem już za dorosły na takie zabawy. Zachowuję się jak małe dziecko, ale... To jest chyba we mnie najlepsze. Niespodziewanie poczułem czyjeś dłonie na moich ramionach. Serce prawie odmówiło mi posłuszeństwa - stałem jak ściana. Nagle poczułem ciepło. Odwróciłem głowę lekko w lewą stronę i ujrzałem burzę loków oraz ich właściciela, który się do mnie przytulał. "Ach, Harry..." - pomyślałem. 

- Śniadanie było przepyszne, dziękuję - powiedział mi na ucho.
- Ależ nie ma za co, Haroldzie - odpowiedziałem z uśmiechem na ustach. 
- Czy taka niespodzianka będzie czekała na mnie zawsze, gdy będę w takim stanie? - zapytał.
- Zobaczymy... - odwróciłem się w jego stronę, przejechałem dłonią po jego zarumienionym policzku i kawałku dolnej wargi, gdzie dostrzegłem ranę po ugryzieniu. Wzdychnąłem, odwróciłem się z powrotem w kierunku zlewu i powróciłem do swojego zajęcia. Chłopak puścił mnie i odszedł wolnym krokiem. 

Spojrzałem za siebie, nie widziałem nikogo. Wytarłem mokre ręce w ręcznik i poprawiłem grzywkę kilkoma delikatnymi ruchami. Sięgnąłem po telefon ze stołu i wszedłem w kontakty. Wybrałem numer Rose i przycisnąłem zieloną słuchawkę, po czym przyłożyłem aparat do ucha i usłyszałem ciepły, damski głos. Tak, to była ONA.


- Cześć, z tej strony Louis - powiedziałem pospiesznie.
- Ach, to ty... Hej, Lou, miło cię usłyszeć.
- Trochę niezręcznie wyszło na tym koleżeńskim wieczorku u mnie w domu... Może miałabyś ochotę się spotkać? Tym razem bez Harry'ego, w jakiejś kafejce. Co ty na to? Mam do ciebie jedną sprawę, chciałbym o tym porozmawiać.
- No dobrze... Może jutro, o piętnastej w Star Coffee? - zaproponowała dziewczyna.
- Idealnie. Będę czekał - rzekłem cicho. W odpowiedzi usłyszałem tylko dźwięk, który miał oznaczać, że blondynka przerwała rozmowę. 


Stanąłem tyłem do kuchennego kredensu, oparłem na nim ręce i podniosłem się na nich. Przycupnąłem delikatnie na brzegu mebla i delikatnie machałem nogami. A więc umówiłam się z Baker. I to w kawiarni, w której pracowała Charlie. Może wtedy dowiem się czegoś ciekawego... Zawsze warto spróbować. Rozejrzałem się. Na jednym z krzeseł leżał brązowy notatnik przewiązany czerwoną wstążką - to był mój pamiętnik. Zeskoczyłem z kredensu i ruszyłem w jego stronę, aby zapisać kilka swoich przemyśleń na temat otaczającego mnie świata. Potrzebowałem tego bardziej, niż herbata cukru. 

~ ~ ~

Chcecie rozdział, tak?! Ja mam jeszcze megawypaśne chrupki do zjedzenia, a wy chcecie rozdział, tak?! Dobrze... Dam wam ten rozdział. Tylko nie narzekać. Więcej Charlie też chcieliście, ale o tym poczytacie w następnej notce - w tej macie Hazzę na kacu. Jest momencik z Larrym, więc czego chcieć więcej? Ogólnie chyba się trochę poprawiłam, nie sądzicie? Mi się wydaje, że robię postępy. Pamiętajcie, że jak chcecie powiadomienie o NN na Twitterze to mi to napiszcie, bo nie jestem wróżką i trudno mi stwierdzić, czy ktoś chce, czy nie. A tak poza tym to jestem chora, pisałam ten rozdział mając dość silne osłabienie, więc weźcie poprawkę na mnie i moje zachowanie. 

Dzięki, za przeczytanie, wejścia, komentarze, dodawanie do obserwowanych, uwagi i pochwały, wnioski i zażalenia. Czuję power i chcę mi się dla was pisać, więc oby tak dalej! Buzi! xx

Majka,
@MajaMichalska

10 komentarzy:

  1. yeah, moment z Larrym *_________* ciekawe, co takiego Louis dowie się od Rose... ; >

    OdpowiedzUsuń
  2. Larry! Więcej takich momentów! No i dłuższe, błagam... Ogółem, to świetny rozdział. xx

    OdpowiedzUsuń
  3. mhm.. me gusta xD
    Lubię czytać tego bloga. Tak odpływa od innych. PODOBA MI SIĘ!
    Tak, tak. Chcemy więcej informacji o Brown. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. świetnie, czego by tu chcieć więcej? jest Larry, jest Hazza na kacu... ;p
    Czekam na następny i zapraszam do siebie, wrzuciłam 3 ;)
    http://yourownlullaby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. hahaha ^^
    kac morderca dręczył Harrego, ojojoj ;<
    świetny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. no no Majeczko, zgadzam się rozkręcasz się, no normalnie idziesz na całego ;D
    rozdzialik jak zwykle przefantastyczny :)
    czekam na NN z niecierpliwością no i zdrówka życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział ;**
    LARRY ♥
    Czekam na rozmowę z Rose :D
    Czekam na nn <3
    Pozdrawiam .xx
    Follow me back @Horanka_1D

    OdpowiedzUsuń
  8. Może zabrzmię jak wariatka ale.....strasznie mi się podoba twój szablon a co do samego blogu to jest rozdział 8 i właśnie ja z moją wielką inteligecją od niego zaczynam....tak czyś jak wygląda na świetny blog ! A o tym że chcę być informowana już wiesz....a więc czekam nn rozdział ! ^ ^ <3


    +zapraszam do mnie http://drunkonlove1d.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeden z lepszych rozdziałów, ciekawe co tam Lou knuje? hmm nie mogę się doczekać kolejnej części :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział :) Bardzo mi się podoba : D Czekam na kolejny :) PS. To Pod Rozdziałem, to od Niekrytego Krytyka xD ~ @1DToPolandNow

    OdpowiedzUsuń